37,00 zł
redakcja: Anastazja Dwulit
nazwisko tłumacza: Anna Zofia Jaksender
stron: 104
nazwa cyklu/serii: Biblioteka Francuska
ISBN: 978-83-66102-69-9
Przedstawiamy tłumaczenie Zeszytu 51 Marcela Prousta, nadając temu zbiorowi tekstów tytuł Wieczór u księżnej de Guermantes. Transkrypcja tego brulionu znalazła się w publikacji Henri Bonnet’a i Bernarda Claraca[1], zawierającej bruliony Prousta z czasów przygotowań do Czasu odnalezionego, czyli najprawdopodobniej z lat 1909–1916. Czym jednak są Zeszyty? Większość z nich została spalona na polecenie samego pisarza najprawdopodobniej przez Celestę Albaret, nieliczne się zachowały, być może dlatego, że Proust potrzebował je nadal do swojej pracy.
Tekst końcowego rozdziału Czasu odnalezionego, którego zarys można odnaleźć właśnie w zapiskach z Zeszytu 51, jest rezultatem długiego, wieloletniego dopracowywania. W pierwszej wersji z Zeszytu 51 przyjęcie u księżnej odbywa się wieczorem, a nie o poranku jak w kolejnych wersjach, dlatego został on zatytułowany przez nas Wieczór u księżnej de Guermantes.
W roku 1909 Proust zaczął pisać Bal kostiumowy, opowiadanie o doświadczeniu upływającego czasu, o rozmowach podczas wizyty w salonie po piętnastu czy dwudziestu latach nieobecności. Pierwszą wersję znajdujemy w Zeszycie 51, najstarszym ze wszystkich, które znamy, zawierającym szkic ostatniego rozdziału Czasu odnalezionego.
Można tu podkreślić, że w Wieczorze u księżnej de Guermantes uwidacznia się akcent jaki kładzie Proust na krytykę inteligencji, co jest oznaką tego, że etap sainte–beuve’owski nie jest zbyt odległy. To, co Proust potępia w pisarstwie tego krytyka, odwołuje się do teorii pozytywistycznych Hippolyte’a Taine’a, zarzuca mu nadużywanie inteligencji lub wyłączne posługiwanie się inteligencją. Nie chodzi o to, że Proust pogardza inteligencją, ale o to, że nie jest ona tą władzą poznawczą, która najlepiej ujmuje to, co rzeczywiste i prowadzi do istotnych sądów o naturze poezji.
Akcent położony na pokrewieństwo rozważań teoretyczno-literackich pomiędzy brulionami sainte–beuve’owskimi a brulionami powieściowymi wskazuje na moment istotnej przemiany: żeby rozpocząć w roku 1909 pisanie powieści, ze szczątków porzuconego eseju Proust musiał wyłuskać nową formę pisania – narrację podmiotu śniącego, marzącego lub pragnącego zasnąć, pogrążonego w bezsenności i w towarzyszącym tym stanom przypominaniu.
Wieczór u księżnej Guermantes
[V nr 61] Pani de Guermantes zapytała mnie: „Czy nie zechciałby pan przybyć w czwartek do teatru do loży mojej kuzynki? Powiedziała, że mogę wziąć ze sobą kogo będę chciała. Nie może nas zabraknąć u Jej Wysokości, mnie ani kuzynki. Byłoby tak miło, gdyby pan również się zjawił”. Poszedłem tam. Niestety! Od czasu gdy widziałem je tam po raz pierwszy, wszystkie imiona umarły we mnie i zaczęły odzwierciedlać jedynie jakieś osoby podobne jedne do drugich. Szybko się zobowiązałem, myśląc jedynie, aby nie spóźnić się do tej niskiej i wilgotnej pieczary, gdzie niegdyś obok człowieka, który być może był księciem de Saxe*, udającym się do loży księżnej de Guermantes, dostrzegłem bujającą w obłokach niczym bogini formę nieznanego życia. Wszedłem do loży teatralnej markizy de Tours i ujrzałem na zacienionym tle jej cudowną sylwetkę lśniącą w półmroku, która na podobieństwo geniusza strzegła tego mrocznego miejsca przed zwykłymi śmiertelnikami, a swoboda jej gestów, słów, jej wesołość dowodziły, że jest u siebie, i miałem przyjemność dojrzeć jej zaledwie zaczynającą się starzeć, cudowną twarz, dzięki której mogłem ją rozpoznać, a owa loża, która wydawała mi się podobna do tylu innych, była jej lożą, tajemniczą jaskinią, w której teraz siedziałem podpierając się łokciem o posępne skały tylnych siedzeń, pośród owych nereid o nagich ramionach i włosach zmieszanych z perłami, zdając się widzom z parteru faworytem bogiń. Jednakże obecnie wiedziałem już, że to nie są boginie, ale kobiety najmniej poetyckie spośród wszystkich kobiet, a ich życie nie ma w sobie nic rozkosznego czy tajemniczego, i nie różni się niczym od życia innych ludzi, wiedziałem że owo pełne rozkoszy życie, w którym, jak sobie wyobrażałem, uczestniczą, nie istniało, a do tej loży przybywało tak jak ja wielu innych, którzy byli mniej inteligentni i bardziej znudzeni, oglądając nowy spektakl tylko po to, aby spędzić jakoś czas. A po tym, jak powiedzą „piękna sztuka” i porozmawiają o toaletach dam, znajdując je pięknymi i pozbawionymi tajemniczości, zmęczeni wracają do domu, tymczasem tajemnicze życie wcale się nie rozpoczęło i nie miało się nigdy rozpocząć – było zawsze podobne do tego, które widziałem.
+
Bio Prousta
Francuski pisarz, krytyk literacki, esteta, dandys i bon vivant podupadającego świata burżuazji z przełomu XIX-XX wieku. Autor znany przede wszystkim dzięki powieści W poszukiwaniu utraconego czasu.
[1] M. Proust, Matinée chez la Princesse de Guermantes. Cahiers du Temps retrouvé, wybór H. Bonnet, B. Brun, Paryż 1982.